Kompromitacja. Gość, który ma rezerwację na Hotels.com, powinien mieć zagwarantowany pobyt w hotelu do rana. Na tym przecież polega rezerwacja, a przy tym dotyczy ona bardzo ważnych spraw bytowych. Tymczasem jednak hotel w osobie dwóch nawet recepcjonistek (jedna na tę okoliczność przybyła skądś) wyprosił mnie tylko dlatego, że człowiek, który miał ze mną pokój (był to pokój wieloosobowy), nagadał im bzdur, że przez moją obecność i moje wyciągnięcie własnej wtyczki z gniazdka (niezwiązanej z cudzym sprzętem) przestało mu działać urządzenie. Co zresztą zaraz się naprawiło. Hotel uznał to za istotną "skargę" i pracownica zdecydowała o zwrocie pieniędzy (początkowo przy rozmowie wspominała jakąś alternatywę, ale też sprowadzała się ona do tego, że "jak będą [równie idiotyczne przecież] skargi, to do widzenia"). Żenada. Straciłem przez to 2 godziny na powrót na Centralny, rezerwację innego hotelu i dojazd do niego. A zatem obiekt nie dla poważnych ludzi, szanujących swój czas i lubiących pewność, że opłacony nocleg się odbędzie.
Ponadto w pokoju był szczur. Nie przeszkadzał mi zbytnio, bo nie mam awersji do kręgowców, ale wiem, że niektórym takie rzeczy nie odpowiadają. A zatem za obsługę, czystość niskie oceny. Również okolica kiepska, z 400 metrów od przystanku, hotel zlokalizowany na osiedlu, gdzie jest jeszcze kilkadziesiąt metrów dojścia do pokoju. Ponadto były pewne inne poważne wady typowe w branży, a więc koniec końców oceniam b. nisko.